MOJE DZIECKO MA WADĘ SERCA…
Nikt nie jest gotowy na taką wiadomość. Informacja o wadzie serca dziecka, choćby przekazana najdelikatniej jak się da, niesie za sobą wiele emocji. Pojawia się
niedowierzanie
strach
pytanie „dlaczego ja?”
szukanie winnych (osób i czynników)
zaprzeczanie, wiara, że lekarz się myli…
zdarza się, że pojawiają się stany lękowe, depresja, która może dotknąć całą rodzinę.
Niektórzy reagują bardziej emocjonalnie, inny bardziej zadaniowo. Czasem samemu trudno sobie poradzić. Bardzo ważne jest mądre(!) wsparcie:
psychologa
rodziny i bliskich
znajomych ze szpitala z podobnymi problemami – grupy wsparcia
Dlaczego to takie ważne? Bo za powodzeniem procesu leczenia stoją lekarze, ale także rodzice. Ważne, by skutecznie i z miłością dbali o zdrowie swoich dzieci, wspierali swoje pociechy na wszystkich możliwych płaszczyznach. Dbali o siebie, ale też by mieli od kogo czerpać siłę, której czasem im brak…
Emocje nie mijają wraz z powrotem do domu…
Każdy powrót do domu oznacza niewypowiedziane szczęście – to powrót do codzienności, do bliskich, do życia poza szpitalem. Mimo, że jest to cudowne uczucie, to często euforia miesza się z lękiem. Rodzic, który do tej pory mógł swoje wątpliwości w każdej chwili przedstawić personelowi medycznemu, nagle zostaje sam. Oczywiście, w sytuacji, gdy coś go niepokoi może, a nawet powinien skontaktować się z lekarzem, ale na ogół stara się tego nie nadużywać… Czasem ma wsparcie hospicjum domowego.
Emocje nie mijają wraz z powrotem do domu…
Każdy powrót do domu oznacza niewypowiedziane szczęście – to powrót do codzienności, do bliskich, do życia poza szpitalem. Mimo, że jest to cudowne uczucie, to często euforia miesza się z lękiem. Rodzic, który do tej pory mógł swoje wątpliwości w każdej chwili przedstawić personelowi medycznemu, nagle zostaje sam. Oczywiście, w sytuacji, gdy coś go niepokoi może, a nawet powinien skontaktować się z lekarzem, ale na ogół stara się tego nie nadużywać… Czasem ma wsparcie hospicjum domowego.
Najczęściej po powrocie jest sam z ukochanym dzieckiem, ale też z: podawaniem leków, wnikliwą obserwacją, czasem bardzo trudnym karmieniem i/lub dietą, pomiarami, sprzętem (w zależności od stanu dziecka: respiratorem, sondą, koncentratorem tlenu). Na ogół te „sprawy organizacyjne” jest w stanie sobie z czasem świetnie ułożyć. Ale rodzic pozostaje sam także z lękiem, o którym czasem trudno mówić.
Rodzic boi się:
Że nie poradzi sobie w nowej sytuacji.
Że nie zauważy czegoś istotnego.
Że nie będzie w stanie poświęcić wystarczająco czasu pozostałemu rodzeństwu.
Konfrontacji z otoczeniem, reakcji bliskich.
Konieczności rezygnacji z pracy, dotychczasowego życia.
Czy poradzi sobie z cierpieniem dziecka.
Braku zrozumienia nie tylko bliskich, ale też lekarzy innych niż kardiologia specjalności.
Każdy stara się na swój sposób pokonać, rozwiać swoje obawy. Jednemu poczucie bezpieczeństwa da dobra organizacja i zaopatrzenie w różne sprzęty medyczne, monitorujące stan dziecka. Drugi nie będzie w nocy spał, sprawdzając, czy jego dziecko oddycha, w dzień będzie czytał wszystkie dostępne publikacje, przeglądał fora. Jeszcze inny będzie chciał, aby życie toczyło się tak, jak dawniej – znajdzie dla dziecka opiekunkę, wróci do pracy. Każdy jest inny, wiele zależy od jego charakteru, rodzaju wady, świadomości zagrożenia.
W tej pozornej stabilizacji przeszywający lęk często przychodzi niepostrzeżenie, ujawniając się w najmniej oczekiwanym momencie. Może być to impuls – zapach, dźwięk, który przypomni traumę…