RODZIC Z DZIECKIEM W SZPITALU – ROLA BLISKICH

 

Bardzo dużo miejsca poświęcamy, co oczywiste, komfortowi maluszka w szpitalu. Jednak najczęściej (choć w pewnym zakresie) dziecku towarzyszy rodzic, który jest, współprzeżywa, fizycznie współodczuwa, cierpi. Czasem setki kilometrów od domu, spędza tam wiele tygodni lub miesięcy, w dobie pandemii najczęściej sam.

Co czuje? Jak mu pomóc, jak wspierać?

Nie ma tu jednej prawdy, jednej recepty, bo każdy z nas jest inny.

Rodzice dzieci hospitalizowanych mają wiele wspólnych przeżyć. Czują:

  • STRACH – rodzic boi się o życie swojego dziecka (to dogłębny, przeszywający, pierwotny strach), do którego dochodzi lęk o przyszłość, o to czy sobie poradzi, o dzieci, które zostawił w domu.
  • BEZSILNOŚĆ – choć rodzic jest, pielęgnuje, dba, (np. ściąga mleko), rozmawia z lekarzami, to czuje się trochę, jak automat. Zwłaszcza, gdy nie może przytulić, czasem nawet dotknąć swojego ukochanego dziecka. Chciałby mu pomóc, a nie może.
  • NIEMOC, POCZUCIE BRAKU KONTROLI – nad tym, co w domu (np. czy dzieci są zaopiekowane) ale i nad tym, co w szpitalu – bo sam nie może podjąć realnego działania, stanąć za stołem operacyjnym.
  • ZŁOŚĆ, FRUSTRACJA – zwłaszcza, gdy pobyt się przedłuża, gdy nie idzie tak, jak zaplanowano.
  • ZNIECIERPLIWIENIE – nawet dla najbardziej cierpliwej osoby pobyt w szpitalu to ogromna lekcja pokory, bo tu czeka się na wszystko (badania, wyniki, lekarza), a leczenie jest procesem który postępuje bardzo powoli
  • ZWĄTPIENIE – zastanawia się, czy jego decyzje były słuszne (że zgodził się na zabieg, jaki wybrał ośrodek itd), a co za tym idzie ma poczucie winy
  • ZMĘCZENIE – nawet, gdy jego myśli skierowane są tylko ku dziecku, to jego podstawowe potrzeby nie są zaspokojone – nie je regularnie, nie śpi, do tego dochodzą emocje, stres, ciągłe czuwanie – każde piknięcie aparatury podrywa go, a wieczorny, niespodziewany telefon wywołuje dreszcz. Skutkiem takiego długotrwałego zmęczenia jest także fizyczna niemoc, ciało odmawia posłuszeństwa, organizm buntuje się, czasem pojawiają się omdlenia, krwotoki z nosa, nerwobóle, ujawniają się dawne kontuzje, urazy.
  • BÓL FIZYCZNY – wynikający nie tylko z powyższego punktu, ale także np. z powodu trudnego, ciężkiego porodu.
  • SAMOTNOŚĆ – czuje, że ze wszystkimi problemami jest sam (lub, gdy jest dwoje rodziców, że są sami), ale nikt „z zewnątrz” ich nie rozumie, bo nie widzi, nie doświadcza tego, co oni. Jest też dosłownie odizolowany od świata zewnętrznego, a jego jedynym światem staje się szpital, nie ma nic więcej. To, co widział i przeżył w szpitalu zostanie z nim na zawsze…
Dużo tego na jednego człowieka na raz… Czasem zdarza się więc, że rodzic zamyka się ze wszystkimi tymi emocjami, niechętnie odbiera telefony, odpowiada zdawkowo. Jak mu pomóc? Co mówić, by wesprzeć rodzica w najtrudniejszych dla niego i jego dziecka chwilach?
  • jeśli to możliwe odwiedzać go, nawet tylko na szpitalnym korytarzu lub przed budynkiem, nawet na moment (przytulać, być)
  • zmienić, gdy jest to możliwe, by rodzic mógł zobaczyć się z dziećmi, które zostały w domu, ale też by mógł się choćby wykąpać lub zrobić pranie (te prozaiczne rzeczy urastają do rangi olbrzymiego problemu, a czasem ich realizacja jest niemożliwa)
  • przywozić ciepłe, zdrowe posiłki, zabierać pranie i przywozić świeże rzeczy
  • przemyśleć zakup rzeczy dla dziecka (to trudne, ale zabawka, której nie można dać dziecku lub ubranie, którego nigdy się mu nie założy dodatkowo potęguje traumę rodziców)
  • pytać, co było dziś, a nie, co będzie jutro – rodzic nie wie, co zdarzy się za godzinę, a tym bardziej jutro
  • pytać o to, co rodzic robił przy dziecku, czy sprawiało mu to trudność, a może radość
  • prosić o wyjaśnienie rzeczy i pojęć, których się nie rozumie – rodzice z chęcią powiedzą, jak wygląda karmienie sondą czy robienie bilansu, a najważniejsze będzie dla nich to, że ktoś zainteresował się nimi
  • zadbać, by nie musiał martwić się o rzeczy przyziemne, także sprawy domowe
  • zadbać o utrzymanie relacji między rodzicami a pozostałymi jego dziećmi
  • dawać poczucie bezpieczeństwa zapewniać, że zawsze będzie się przy nim, cokolwiek się wydarzy (np. jeśli dzieciątko będzie miało zmiany neurologiczne, rodzic je będzie nadal kochał i musi czuć, że my także)
  • próbować samemu dzwonić i pytać rodzica o dzieciątko, ale i o samopoczucie, emocje, zdrowie rodzica, zwłaszcza w okresie poporodowym, ale nie trzeba tego robić codziennie, wielokrotnie
  • poczytać w internecie o wadzie, którą ma dziecko, znać nazwą, rokowania, proces postępowania – to daje rodzicowi poczucie wsparcia, wspólnoty, rzeczywistego zainteresowania
  • zapewniać, że rodzic podjął i podejmuje dobre decyzje, bo nikt nie wie, jakie skutki miałyby decyzje odmienne
  • mówić, że jest najwspanialszy, najdzielniejszy na świecie, a jego dziecko najbardziej waleczne i najcudowniejsze – rodzic naprawdę tego potrzebuje…
Świat zewnętrzny dla rodzica dziecka, które walczy o życie przestaje istnieć. Powstrzymajmy się od szczegółowego opisywania planu naszego, być może bardzo przyjemnego, dnia, imprez, które planujemy, zakupów, które zrobiliśmy. Rodzic też pragnie „normalności” i za nią bardzo tęskni.
  • nie mówmy, że go rozumiemy, jeśli nie przeżyliśmy podobnych rzeczy. Choć brzmi to egoistycznie, to dla rodzica w tym momencie liczy się tylko jego dziecko.
  • nie mówmy, że będzie dobrze, bo tego nie wiemy
  • nie mówmy, co będzie po powrocie dziecko do domu, bo rodzic boi się najbardziej tego, że wróci sam
  • nie mówmy, że w innym ośrodku znajomy naszego znajomego wyleczył dziecko bez komplikacji – tak wpędzamy rodzica w poczucie winy
  • nie mówmy jaki powinien być (dzielny, silny, wytrwały). On naprawdę stara się być taki ze wszystkich sił, ale to nie jest takie proste…
Dajmy rodzicowi czas, dajmy mu prawo do emocji, do złości, do milczenia… Właśnie w jego życiu rozgrywa się potworny dramat, który nawet, gdy się skończy, odciśnie trwałe piętno na jego życiu. Nic nie będzie już takie, jak dawniej.
Pamiętajmy, że w szpitalach są także psychologowie, którzy mogą porozmawiać z rodzicami, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Nie bójmy się prosić ich o pomoc.
Wspierajmy mądrze.