NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY... ZAKŁADANIE SONDY W KILKU PROSTYCH KROKACH

Każdemu rodzicowi, którego dziecko zostaje wypisane ze szpitala z sondą nosowo-żołądkową, sen z powiek spędza wymiana cewnika. Bo jakby mało było stresu, to jeszcze dochodzi ten jeden… I choć każdy marzy, by dziecko jak najszybciej zaczęło „normalnie” jeść (czego życzymy każdemu), to zdarza się, że przygoda z sondą trwa wiele miesięcy. Po takim czasie i dziecko i rodzic zapominają już, że można inaczej. Ale na początku bywa trudno. Spróbujemy podpowiedzieć, jak prawidłowo, bez bólu dla dziecka i stresu dla rodzica dokonać wymiany zgłębnika. 

Lęk jest oczywisty i w pełni zrozumiały. Z jednej strony ograniczenie stanowi nasza psychika, bo nie chcemy zdawać dziecku dodatkowego dyskomfortu, z drugiej stron ograniczenie stanowi brak doświadczenia, przygotowania medycznego i właściwego szkolenia, a także obawa przed wyrządzeniem krzywdy naszemu dziecku. Ale…

– Rodzicu, dzięki sondzie Twoje dziecko żyje, przyjmuje pokarm, ma energię i przybiera na wadze dalszej walki. Bez tych kalorii podanych do sondy nie będzie nic… To środek do celu. Konieczność. Niektórzy zamiast piersią karmią butelką, inni zamiast butelką – sondą lub PEGiem. Wszyscy dają dzieciom taką samą troskę i miłość. Jesteś Supermatką! Superojcem! Godząc się z taką formą karmienia, dajesz dziecku to, czego potrzebuje. Nie stresuj się niepotrzebnie, razem to przetrwamy.

– Powiedz, pomyśl, czego boisz się najbardziej? Jeśli bólu, zadawanego dziecku, to spróbuj sam założyć sobie sondę ( Tak, piszę całkiem serio, choć tego nie powie Ci  żadna pielęgniarka). My próbowałyśmy! To jest nieprzyjemne, ale nie boli. Dzięki temu poznasz lepiej mechanizm przechodzenia cewnika przez newralgiczne miejsca układu pokarmowego.

– Boisz się nieprawidłowego umieszczenia sondy? Mi zdarzyło się to tylko raz. Wiedziałam od razu, że coś jest nie tak. Świst czy raczej rodzaj świszczącego charczenia wydobył się z ust Zosi i momentalnie po natychmiastowym wyjęciu sondy ustąpił. Tego dźwięku nie słyszałam już nigdy. Nie da się go pomylić. Zawsze sprawdzaj położenie sondy, to daje Ci pewność, że zrobiłeś to dobrze.

To, jakich sond rodzic używa w domu, najczęściej jest pokłosiem szpitalnych doświadczeń, tego, do czego przywykliśmy na oddziale. Jednak rodzajów sond jest przynajmniej kilka i różnią się one: materiałem, z którego zostały wykonane, wielkością przekroju (rozmiarem), długością, sposobem zakładania (z prowadnicą lub bez), rodzajem końcówek i stosowanych strzykawek.
Sondy mogą być wykonane z: silikonu, PVC lub poliuretanu.

  • sonda PVC (np. Cezetel)

-Jest sondą krótkoterminową, określana jest jako jednorazowa, może być założona na max 10 dni, chyba że producent wskazuje inaczej. –
-Mają uniwersalną końcówkę, umożliwiającą wykorzystanie dodatkowego osprzętu (m.in. strzykawek dostępnych w każdej aptece)
-Może powodować odleżyny, bo jest dość twarda. 

  • sonda silikonowa (Sumi, Cezetel, Zarys)

-Na opakowaniach najczęściej znajduje się oznaczenie, na jaki czas można je zakładać – max. 4. Są one wygodne dla użytkownika (i obsługującego) pod wieloma względami. 
-Zgłębnika nie trzeba zbyt często wymieniać (choć oczywiście zdarzają się wypadki, przypadkowe wysunięcie czy wyszarpnięcia). 
-Są miękkie, elastyczne i nie powodują odleżyn (u naszych dzieci).
-Mają uniwersalną końcówkę, umożliwiającą wykorzystanie dodatkowego osprzętu (m.in. strzykawek dostępnych w każdej aptece).
-Wygodnie się z nich korzysta, choć zdarza się, że zatyczka, koreczek na końcu się urywa. 

  • sonda poliuretanowa (Flocare)

-Mogą być stosowane nawet do 8 tygodni. 
-Są miękkie, można je wygodnie zakładać z pomocą załączonych prowadnic (lub także bez ich użycia). 
-Zgłębnika nie trzeba zbyt często wymieniać.
-Mają dedykowane, drogie strzykawki typu Dash lub zestawy do karmienia. 
-Najczęściej stosowane w poradniach żywieniowych, gdzie podopieczni dostają je bezpłatnie.

Niezależnie od rodzaju sondy, większość posiada specjalne znacznik RTG, dzięki któremu sonda jest widoczna na zdjęciu RTG. 

Dzieląc się własnymi doświadczeniami możemy poradzić, by wybierać jak najmniejszy możliwy rozmiar sondy, bo takie powodują najmniej podrażnień i zapewniają największą swobodę przy rozkarmianiu doustnym łyżeczką czy butelką. Nasze dzieci, jeszcze w wieku kilkunastu miesięcy korzystały z sond CH 6. Przechodzi przez nie mleko, także modyfikowane, oraz rozcieńczone nieco zupki, a także leki. Te ostatnie trzeba jednak dobrze rozkruszyć i rozmieszać, bo lubią zapychać sondę. Dlatego tak ważne jest regularne płukanie wgłębnika po każdym użyciu. Większy rozmiar sondy, CH 8, założyliśmy córce w wieku 22 miesięcy. Raz. I był to nasz pożegnalny epizod z karmieniem poprzez sondę nosowo-żołądkową.

Przed samym założeniem / wymianą warto przygotować wszystkie potrzebne sprzęty:
– sondę, 
– żel znieczulający zawierający lignocainę (przyda się w domu jeszcze w wielu sytuacjach – ukąszenia, poparzenia pokrzywą, stłuczenia, etc), 
– strzykawkę 20 ml, 
– odpowiednio przycięte plastry do przymocowania końcówki sondy do nosa i policzka.

Trzeba zadbać o dokładne umycie i zdezynfekowanie dłoni. Dziecko powinno być przynajmniej półtorej-dwie godziny po posiłku. Czynność tę najsprawniej wykonuje się we dwie osoby, ale czasem jest to niemożliwe. Wówczas najlepiej przygotować też kocyk lub ręcznik, którym zabezpieczymy ręce dziecka, naturalnym odruchem będzie bowiem chęć obrony. Warto wybrać miejsce ciche, by móc na dogodnej dla siebie wysokości położyć dziecko i ewentualnie omotać kocykiem/ręcznikiem. 
– opcjonalnie kawałek plastra lub marker do oznaczenia głębokości umieszczenia sondy.
– w przypadku sondy poliuretanowa typu Flocare należy przygotować także płaski pojemnik z wodą, umożliwiający namoczenie i tym samym zmiękczenie sondy oraz papierek lakmusowy do pomiaru PH, co zaleca producent. Pomiar można także wykonywać w przypadku umieszczania sondy PVC lub silikonowej.

  1. Po umyciu i zdezynfekowaniu rąk oraz otwarciu opakowania z cewnikiem, ustalamy głębokość, na jaką powinna być włożona sonda. Końcówką przykładamy do czubka nosa, sondę zakładamy za ucho, a następnie przykładamy wzdłuż ciała dziecka aż do najniższego punktu mostka. Odczytujemy poziom ze skali sondy (podany w cm) lub oznaczamy miejsce markerem czy plasterkiem. 
  2. końcówkę sondy dobrze jest posmarować lignocaina w żelu (np. firmy Jelfa, na receptę) – znieczuli ona i doda „poślizg”. Jeśli nie mamy – możemy użyć oliwy lub oleju spożywczego. W przypadku sondy typu Flocare – sondę moczymy we wcześniej przygotowanym pojemniku z wodą. 
  3. Głowę dziecka dobrze jest przygiąć lekko do mostka, by sonda mogła swobodniej trafić do przełyku i dalej do żołądka, a nie do tchawicy. (Pamiętacie? Na filmach i w rzeczywistości, lekarz, intubując pacjenta, zawsze odchyla jego głowę do tyłu, by zapewnić sobie swobodny dostęp do dróg oddechowych. Tu trzeba zamknąć sobie dojście do nich, czyli zadziałać trochę odwrotnie….)
  4. Wsuwając sondę dobrze jest ją jednocześnie wkręcać, łatwiej przejdzie przez nos i gardło.
  5. Sondę mocujemy plastrami na wcześniej ustalonej głębokości (jest wiele sposobów, omawiam je poniżej)
  6. Po włożeniu sprawdzamy strzykawką 20 ml czy udaje się odciągnąć resztki pokarmu, soki żołądkowe. Jeśli tak – sonda jest na miejscu (możemy je wpuścić z powrotem). Dodatkowo (zaleca to producent sond Flocare) można sprawdzić odczyn PH odciągniętego płynu za pomocą papierka lakmusowego. Dla pewności, a zwłaszcza, jeśli nie udało nam się nic odciągnąć, co oczywiście może się zdarzyć także przy prawidłowym umiejscowieniu zgłębnika, energicznie wpuszczamy tą samą strzykawką około 10 ml powietrza aby usłyszeć „dudnienie”, głuchy „bulgot” w żołądku. Jeśli nie usłyszymy tego za pierwszym razem, powietrze możemy odciągnąć i wpuścić jeszcze raz np. przykładając do brzucha stetoskop. 

Jeśli nadal masz wątpliwości – zdjęcie RTG je rozwieje. Sondę płuczemy.

Zmieniając sondę, za każdym razem trzeba pamiętać też o zmianie dziurki w nosie, uniknie się w ten sposób odleżyn od cewnika i odparzeń po plastrach.

  1. Ilu rodziców i dzieci, tyle preferencji, co do wyboru plastrów, jak i sposobu oklejania sondy. Omówimy je tylko pokrótce, bo już po kilku razach każdy wypracuje własny sposób na to, by trwale, a jednocześnie bezpiecznie i wygodnie dla dziecka przykleić sondę do policzka lub nosa i policzka. 

    Niektórzy stosują jeden większy plaster mocując sondę wyłącznie do policzka, jednak na większej powierzchni, by uniknąć przypadkowego odklejenia lub wysunięcia się sondy. Wówczas plaster powinien mocować sondę możliwie blisko nosa, by dziecko nie mogło chwycić za fragment cewnika przy samym nosie. Musi być też odpowiednio duży, by końcówka nie przeszkadzała dziecku w zabawie i codziennych czynnościach

    Inni preferuję oklejenie sondy do nosa wąskim paskiem plastra, długości kilku cm. Najpierw owija się nim sondę, a końcówki krzyżuje i przylepia do noska. Drugim, niewielkim plastrem, trzeba wówczas przymocować wgłębnik do policzka, blisko skroni (niektórzy mocują go do czoła), by końcówka nie wisiała luźno i nie trzeba było jej szukać przed karmieniem np. pod ubraniem (a także by „nie kusiła” malucha)

    Na rynku jest wiele rodzajów plastrów. Należy jednak pamiętać, by wybierać hipoalergiczne, przepuszczające powietrze, ponieważ skóra na buzi dziecka jest bardzo delikatna i skłonna do podrażnień oraz alergii. Proponujemy wypróbować plastry:

    – włókninowe, w rolce lub w prostokątnych arkuszach. Stosunkowo dobrze trzymają się skóry. Mimo, iż przepuszczają powietrze, po wielu dniach stosowania zdarza się, że pojawiają się jednak pod nimi odparzenia. Szerokie rolki lub arkusze dają możliwość wycięcia odpowiedniego kształtu od np. cienkiego paska do klejenia na nosie, po większy wzór, np. serce lub kółko do przyklejenia na policzku. Są trwałe. 

    – satynowe. Dobre trzymają się buzi, jednak sonda lubi wyślizgiwać się spod nich.

    – hydrożelowe. Są najczęściej dość duże, nadają się tylko do klejenia sondy na policzku. Jeśli ktoś klei sondę także do nosa, musi użyć innego rodzaju plastra.

    – „tejpy” – taśmy do kinesotapingu. Są one dostosowane do długotrwałego używania, nie odparzają. Aby były trwałe należ wybrać jednak te, renomowanych firmy. Rodzice polecają je też ze względu na dostępność różnych wzorów i kolorów.

    – plastry dedykowane do sondy. Te dostępne na polskim rynku są częściej dostępne da dorosłych i większych dzieci. W internecie można dostać czasem amerykańskie plastry Feeding Friends, polecane przez rodziców.

    – plastry foliowe. Charakteryzują się dużą trwałością, są wodoodporne, jednak szybko odparzają, powodują pojawienie się potówek i uczulenia.

    Sondę widać – nie da się jej całkowicie ukryć. Czy nie będzie zatem miło, jeśli dziecko będzie miało ją przyklejoną plastrem z ciekawym, kolorowym wzorem lub oryginalnym kształtem? To pozwoli dziecku, rodzeństwu i rówieśnikom oswoić ten temat. Od naszej otwartości w dużej mierze zależy reakcja otoczenia na ten dodatkowy sprzęt naszego dziecka. 

    Po założeniu plastra, przychodzi moment, że trzeba go zdjąć (o ile oczywiście sam się nie odklei, bądź nie czyni tego nasze dziecko). Najczęściej wybieramy plastry długotrwałe, które mają wystarczająco mocny klej. Ich bezbolesne usunięcie z delikatnej dziecięcej buzi ułatwią dostępne na rynku środki, którymi wystarczy popsikać plaster, chwilę odczekać i usunąć go delikatnie bez problemu i bólu. (Stick off). 

Tryb karmienia dziecka, które ma założoną sondę nie różni się zasadniczo od karmienia zdrowego noworodka/niemowlaka/dziecka. Jeśli dziecko nie sygnalizuje głodu, co często zdarza się u dzieci z wadami serca, warto ustalić stałe pory, początkowo co 3 godziny, potem wprowadzić przerwę nocną i stopniowo wydłużać odstępy pomiędzy posiłkami podawanymi w dzień, przy jednoczesnym zwiększaniu porcji. Czasem, np. przez wymioty, jest to jednak nie możliwe…Mleko, czy zupa, przed podaniem powinny zostać podgrzane do odpowiedniej temperatury. Zupa powinna być zblendowana, rozrzedzona. Mleko modyfikowane dobrze wymieszane, by nie mieć grudek i wyczuwalnego proszku. Należy pamiętać o higienie podczas przygotowywania i podawania posiłków. Jeśli nie ma przeciwwskazań zdrowotnych, m.in. wymiotów, to podawanie np. porcji mleka powinno trwać tyle, ile podanie jej butelką tj. do kilkunastu minut. Czas ten może się jednak wydłużyć. 

Przed podaniem kolejnego posiłku należy sprawdzić zalegania w żołądku, tj. spróbować strzykawką np. 20 ml odciągnąć pokarm przed sondę. Jeśli w strzykawce jest kilka ml można wpuścić je ponownie i zacząć podawać kolejną porcję. Jeśli jednak pokarmu nadal jest sporo, należy poczekać pół godziny czy godzinę i ponownie sprawdzić stan zalegań. W ten sposób unikamy ewentualnych wymiotów, które mogłyby wystąpić w następstwie obciążenia pełnego już żołądka kolejną porcją jedzenia. 

Mleko do sondy zasadniczo podaje się za pomocą strzykawki (Najlepiej o pojemności 60 ml. W przypadku sondy typu Flocare – strzykawki typu Dash, przy sondach silikonowych czy PVC – strzykawki z końcówką Luer-lock,). Te ostatnie są dostępne powszechnie w aptekach umożliwiają też zastosowanie przedłużaczy / przedłużek. W ten sposób, łącząc przedłużacz do pompy infuzyjnej (pełna nazwa tego wężyka) z pustą strzykawką bez tłoczka otrzymywaliśmy zestaw do łatwego karmienia grawitacyjnego. 

Taki zestaw podwieszaliśmy powyżej łóżeczka czy wózka, mocując za pomocą plastra lub gumki recepturki na wieszaku / lampce / baldachimie (lub czymkolwiek). Wlewaliśmy jedzenie do strzykawki, a ono samo, przedłużaczem leciało wprost do sondy. Oczywiście można zakupić lub wypożyczyć pompę infuzyjną do karmienia i czasem jest to niezbędne, zwłaszcza przy konieczności podawania pokarmu bardzo powoli lub w systemie stałym, ale najczęściej w przypadku dzieci z wadami serca taki sposób wystarczy. Jeśli mleko leciało zbyt szybko na wężyku wystarczyło zawiązać luźny lub bardziej ścisły węzełek.

Z czasem coraz rzadziej stosowaliśmy zestawy grawitacyjne. W podróży zawsze wstrzykiwaliśmy mleko strzykawką, w miarę , gdy dziecko stało się bardziej aktywne podawanie mleka strzykawką stało się wygodniejsze i szybsze. 

Po karmieniu zawsze należy dokładnie przepłukać sondę wodą przegotowaną (najbardziej neutralna dla żołądka), tak by wypłukać z niej resztki mleka, zupy, czy leków. Choć sama sonda zmieści śladowe ilości wody (może 2 ml), to należy pamiętać, że najbardziej narażona na zatkanie jest końcówka z otworami, która jest umieszczona w żołądku. Jeśli istnieje ryzyko, że podanie kolejnych 20 ml wody może wywołać wymioty, to należy ograniczyć ilość wody… Ale przynajmniej kilka ml każdorazowo jest konieczne. Woda może zostać w sondzie (wówczas powinno się jej podać odrobinę więcej).

Ze względów higienicznych strzykawki, jak i przedłużacze powinno się stosować jednorazowo. (zwłaszcza trudno umyć wężyki, końcówki strzykawek też lubią się zatykać, co utrudnia umycie i powtórne użycie). Jeśli jednak dostawa nie przyszła na czas, zdarzało się wyparzać strzykawki. Butelek dziecko też przecież nie używa jednorazowo… Puste strzykawki, przedłużki i inne sprzęty powinny zostać wyrzucone do odpadów zmieszanych. Choć nie jest to materiał biologicznie skażony, to pracownicy sortowni nie wiedzą, do czego służył i powinien ulec spaleniu.

Samo karmienie sondą nie jest przeciwwskazaniem do rozkarmiania doustnego (chyba że istnieją inne medyczne przesłanki). Można śmiało próbować karmić dziecko butelką czy łyżeczką. My każdą porcję jedzenia próbowaliśmy najpierw podawać doustnie, a dopiero w przypadku braku sukcesu, reszta porcji trafiała do sondy (jeśli był to pokarm stały, który nie nadawał się do podania w ten sposób, posiłek uzupełniany był podawaną do sondy odpowiednią ilością mleka/preparatu dietetycznego)