CZY DZIECI Z WADAMI SERCA MOGĄ PŁAKAĆ?

Wada serca powoduje pogorszenie wydolności krążeniowo-oddechowej co prowadzi do spadku natlenowana organizmu.

Widać to przede wszystkim w pomiarach saturacji, która w dziecka z WWS zazwyczaj jest poniżej normy. Powoduje to obniżoną tolerancję na wysiłek, nawet ten związany z jedzeniem, płaczem czy zmianą pozycji.

Co to oznacza?

Dzieci z WWS już w spoczynku mają problem z natlenowaniem całego organizmu. W trakcie wysiłku bardzo szybko powstaje u nich dług tlenowy, który prowadzi do wzrostu stężenia dwutlenku węgla we krwi. Długotrwały płacz dziecka możemy porównać do niekończącej się próby wysiłkowej. Z racji obniżonej wydolności krążeniowo-oddechowej dość szybko może dojść do desaturacji, zaburzeń rytmu serca, a nawet do zatrzymania akcji serca.
 

Czy to oznacza ze, dzieci z WWS w ogóle nie mogą płakać?

Płacz to sposób komunikacji u wszystkich dzieci – nie potrafią mówić, więc kiedy są głodne, coś je boli lub mają mokrą pieluszkę, to płaczą. Nie jesteśmy w stanie tego uniknąć. Jednak jeśli zareagujemy od razu (nakarmimy, przewiniemy) płacz ustanie i dziecku nie stanie się krzywda. Taki płacz jest normalny, a nawet potrzebny do funkcjonowania.
Niebezpieczny natomiast jest długotrwały płacz np. kiedy boli lub podczas wykonywania procedur medycznych. Dotyczy to szczególnie dzieci przed operacją serca lub zaraz po. Kluczowe znaczenie ma odpoczynek, regeneracja, unikanie długotrwałej ekspozycji na stresor (jakim jest np. przeciągające się pobieranie krwi, badanie). Dziecko z WWS bardzo szybko się dekompensuje, i potrzebuje czasu żeby się zregenerować. 
Czasem rodzice słyszą „Jak pokrzyczy to poćwiczy płuca”. Problem w tym, że u małego dziecka z poważną wadą serca nie wiemy, gdzie jest granica wytrzymałości, a gdzie zaczyna się walka o utrzymanie oddechu. Możemy porównać sobie to do treningu zdrowego człowieka – przecież np. jak biegamy i łapiemy zadyszkę to zwalniamy, odpoczywamy. Potem kontynuujemy bieg. Nie biegniemy aż dostaniemy zawału. W ten sposób poprawiamy swoją kondycję. Przedłużający się płacz, gdzie dziecko sinieje, nie ma nic wspólnego z trenowaniem czegokolwiek, natomiast może być sytuacją zagrażającą życiu.
 

Jak sobie z tym radzić?

Należy zadbać o to, aby procedury medyczne przebiegały szybko, sprawnie i możliwie bezboleśnie w maksymalnym komforcie dla dziecka. Kiedy nie da się tego zrobić, można porozmawiać z lekarzem o możliwościach sedacji. Często podanie leku uspokajającego jest lepszym rozwiązaniem niż kilkunastominutowy płacz, którego intensywność narasta. Pamiętajmy jednak, że niektóre leki uspokajające działają różnie na dzieci – jedne po tym są wyciszone, inne wręcz przeciwnie ( np. Midanium – tzw. głupi Jaś). Kluczowe znaczenie ma także obecność rodzica. To on najlepiej zna granice wytrzymałości swojej pociechy.
 

Bez płaczu się nie da, jednak im poważniejsza wada serca, tym krócej nasze dzieci mogą płakać. Dlatego, drogi Rodzicu, nie bój się poprosić o przerwę w trakcie badania, czy zapytać o inny sposób jego przeprowadzenia.